Bernadeta Prandzioch | Dziennik

Słowami innych. Myśli subiektywnie ważne.

Co jakiś czas zdarza mi się umieszczać na blogu wyjątkowo dla mnie ważne fragmenty różnych książek, ale jest ich o wiele, wiele więcej niż pojawia się na stronie głównej, dlatego postanowiłam, że regularnie będę je dodawać tutaj.

Bellow Saul, "Dar Humboldta":
"Kiedy człowiek przeczyta Psychopatologię życia codziennego, wie już, że codzienne życie jest psychopatologią..."
„Nuda jest narzędziem panowania nad społeczeństwem. Władza jest władzą narzucania nudy, powodowania zastoju, wiązania tego zastoju z udręką. Prawdziwa nuda, głęboka nuda, jest zaprawiona trwogą i śmiercią.”

„Bo być w pełni świadomym samego siebie oznacza także być oddzielonym od wszystkiego innego. To jest Hamletowe królestwo nieskończonej przestrzeni w wielkim skrócie, to „słowa, słowa, słowa”, to „Dania jest więzieniem”.

„Człowiek nie staje się interesujący na skutek szaleństwa, ekscentryczności czy czegoś w tym rodzaju, ale dlatego, że ma moc unicestwiania całego szaleństwa świata, jego ruchliwości i wrzawy, i że jest zdolny usłyszeć samą istotę rzeczy.”

„Istnienie duszy jest nie do udowodnienia zgodnie z tymi obowiązującymi przesłankami, nie mniej jednak ludzie nadal zachowują się tak, jakby mieli duszę. Zachowują się tak, jak gdyby przybyli z innego miejsca, innego życia, i mają instynkty i pragnienia, których nic na tym świecie, żadna z obowiązujących przesłanek, nie jest w stanie wyjaśnić.”
Broda Marzena, "Luka":
"Przyjmować zdarzenia i ich następstwa bez zbędnych tłumaczeń, lecz ze świadomością wolności, którą odkryłem tak, jak człowiek odkrywa drugiego człowieka, stopniowo wzbudzając w sobie szacunek do niego. Czułość i rosnący podziw. Wierzyłem w zasadę, że nic w życiu nie dzieje się bez celu. Teraz, choć pozbawiony swobody działania, byłem jednak wolny i czułem równocześnie, że może jestem jedynym człowiekiem na ziemi, który nie chciał pamiętać dnia swoich urodzin." 
Caillois Roger, "O Poezji": 
"Nad brzegiem Sekwany siedział ślepiec z kartką u szyi, na której było napisane: Jestem ślepy od urodzenia. Niewiele osób przechodzących obok wrzucało mu grosik do kapelusza. Któregoś dnia jeden z paryskich artystów zawiesił mu na szyi kartkę z innym napisem: Przyjdzie wiosna, a ja jej nie zobaczę.Po całym dniu kapelusz ślepca był pełen."  
de Chateaubriand François-René, „Pamiętniki zza grobu”: 
„Jedna rzecz mnie upokarza: pamięć jest często cechą głupoty, na ogół cechą umysłów ciężkich, które czyni cięższymi jeszcze przez bagaż, jakim je obarcza. Lecz czym bylibyśmy bez pamięci? Zapomnielibyśmy o naszych przyjaźniach, miłościach, przyjemnościach, sprawach; geniusz nie mógłby powiązać myśli; najczulszemu sercu odjęta byłaby tkliwość, gdyby nie pamiętało; nasze istnienie ograniczyłoby się do następujących po sobie chwil teraźniejszości, która nieustannie ucieka; nie byłoby przeszłości. O nędzo nasza! życie jest tak marne, że refleksem jest tylko naszej pamięci.  
„Nie zdarza mi się być na chrzcie albo ślubie bez gorzkiego uśmiechu czy ściśnięcia serca. Po nieszczęściu przyjścia na świat nie znam większego od dania życia człowiekowi.”  
„Całe nasze życie jest błąkaniem się wokół grobu: rozmaite choroby to tchnienie wiatru, który mniej czy bardziej przybliża nas do portu. (…) Śmierć jest piękna, jest naszą przyjaciółką: nie rozpoznajemy jej, ponieważ ukazuje się nam zamaskowana, a ta maska nas przeraża.”  
„Mały Anglik, Niemiec, Włoch, Hiszpan, Irokez, Beduin toczą obręcz i rzucają piłkę. Dzieci, bracia w wielkiej rodzinie, tracą podobieństwo do siebie z utratą niewinności, wszędzie takiej samej. Odtąd namiętności, odmienne zależnie od klimatu, ustroju i obyczajów, kształtują rozmaite narody; rodzaj ludzki przestaje się rozumieć i mówić tym samym językiem: społeczność to prawdziwa wieża Babel.” 
„Dworzanin, który karmi się tylko prawdami, jest bliski śmierci głodowej.” 
„Rewolucje mają ludzi na każdy czas; jedni towarzyszą im aż do ostatka, inni je zaczynają, ale nie kończą.” 
„Chwile przełomów zdwajają żywotność człowieka. W społeczeństwie, które się rozpada i tworzy na nowo, walka dwóch natur, zachwiana przeszłość i przyszłość, pomieszanie dawnych obyczajów z nowymi przynoszą układ przejściowy, w którym nie ma chwili na nudę. Rozkiełznane namiętności i charaktery objawiają się z siłą, której nie mają nigdy w uporządkowanym państwie. Pogwałcenie praw, wolność od obowiązków, zwyczajów, konwenansów, niebezpieczeństwo nawet przydają ceny temu rozprężeniu. Rodzaj ludzki na wakacjach przechadza się po ulicach wolny od swych pedagogów, przywrócony na chwilę stanowi naturalnemu; zaczyna czuć potrzebę społecznego wędzidła dopiero wtedy, kiedy nosi jarzmo nowych tyranów, których zrodziła swoboda.” 
„Nie oceniajmy niczyjego bólu; z cierpieniem jest jak z ojczyzną, każdy ma własne.”  
„Nie pracuję, nic nie mogę robić: nudzę się; to moja natura, w nudzie jestem jak ryba w wodzie. Wolałbym jednak, żeby woda była mniej głęboka.”  
Eliade Mircea, "Młodość stulatka":  
"...pytanie "Co począć z Czasem?" wyraża samą istotę dwuznaczności ludzkiej kondycji. Albowiem, z jednej strony, ludzie - i to wszyscy! - chcą żyć długo, o ile możności do stu lat, ale gdy osiągają wiek sześćdziesięciu, sześćdziesięciu pięciu lat i przechodzą na emeryturę, to znaczy, gdy mogą nareszcie robić, co chcą, najczęściej zaczynają się nudzić; stwierdzają, że nie wiedzą, co począć ze swoim wolnym czasem. Z drugiej strony, w miarę jak człowiek posuwa się w latach, rytm jego czasu wewnętrznego przyśpiesza się, tak że nawet ci, bardzo nieliczni, którzy potrafiliby zrobić właściwy użytek ze swojego wolnego czasu, już niewiele mogą zdziałać."  
Eliot T. S., "Mord w katedrze":
"Lecz teraz wielki strach nas nawiedza,
strach nie jednego, lecz wielu;
Strach podobny do śmierci i do narodzin,
gdy śmierć i narodziny ujrzeć
w odosobnieniu, bez związku pomiędzy nimi.
Boimy się strachem, którego nie znamy,
z którym nikt nie śmie się zmierzyć,
którego nikt nie rozumie;
Serca nasze zostały wydarte, mózgi zostały obrane
jak łupiny cebuli, tożsamość nasza zginęła,
zginęła
W strachu finalnym, którego nikt nie rozumie." 
"Niewiele wiemy o przyszłości;
To tylko, iż z pokolenia na pokolenie
To samo wciąż i wciąż się powtarza.
Człowiek mało korzysta z doświadczenia innych.
Lecz w życiu jednego człowieka
Ten sam czas nigdy nie wraca. Tylko
Głupiec, dufny w swej głupocie,
Myśli, że kręci kołem, na którym się obraca."
"Śmierć ma sto ramion, przemierza tysiąc dróg.
Przychodzi na oczach wszystkich albo niespostrzeżenie, bez głosu.
Czasem szepce do ucha, czasem druzgocze czaszkę." 
Hesse Hermann, "Gra szklanych paciorków":
„Wytrwale uczyli się kierowania samochodami i trudnych gier karcianych, i marzycielsko oddawali się rozwiązywaniu krzyżówek – ponieważ niemal bezbronnie stali wobec śmierci, lęku przed bólem i głodem, niepocieszani już przez Kościół ani niewspierani radami rozumu. Oni, którzy czytali tak wiele artykułów i tylu słuchali wykładów, nie umieli zdobyć się na wysiłek i znalezienie czasu, by uodpornić się na lęki, zwalczyć w sobie strach przed śmiercią; żyli z dnia na dzień, wśród drgawek, bez wiary w jakiekolwiek jutro.”

„…kilkanaście modnych, intelektualnych terminów mieszano ze sobą niczym kostki do gry, wytrząsane w kubku, a każdy cieszył się niezmiernie, jeśli zdołał choć jeden z nich choćby w przybliżeniu rozpoznać.”

„Wiara i zwątpienie zależą od siebie, warunkują się wzajemnie jak wdech i wydech.”

„Bóg bowiem nie zsyła nam rozpaczy, aby nas zabić, lecz zsyła ją, aby nowe pobudzić w nas życie.”

„Tak bywa, gdy człowiek odda całe uczucie jednemu tylko przedmiotowi: wraz z jego utratą zapada się w nim wszystko, on zaś stoi, zubożały, wśród ruin.”   
Hesse Hermann, "Wilk stepowy":
"Większość ludzi nie chce pływać, dopóki nie nauczy się pływania. Czy to nie dowcipne? Oczywiście nie chcą pływać! Urodzili się przecież dla ziemi, nie dla wody. I oczywiście nie chcą myśleć, gdyż stworzeni zostali do życia, a nie do myślenia! Tak, a kto myśli i kto z myślenia czyni sprawę najważniejszą, ten wprawdzie może w tej dziedzinie zajść daleko, ale taki człowiek zamienił ziemię na wodę i musi kiedyś utonąć."
"Kto chce dziś żyć zadowolony ze swego życia, temu nie wolno być takim człowiekiem jak ty i ja. Kto zamiast brzdąkania żąda muzyki, zamiast zadowolenia - radości, zamiast pieniędzy - duszy, zamiast taśmowej produkcji - prawdziwej roboty, a zamiast flirtu - prawdziwej namiętności, dla takiego ten piękny świat nie jest ojczyzną." 
Kafka Franz, "Osiem notatników": 
18 października 1917 roku. Lęk przed nocą. Lęk, że nocy nie będzie.
Schodzę na bezdroża. Prawdziwa droga, to droga po linie, która nie jest rozpięta wysoko, ale tuż nad ziemią. Wydaje się być przeznaczona raczej do potykania się niż do chodzenia.
Czy można pomyśleć coś beznadziejnego? A raczej coś beznadziejnego bez cienia nadziei? Wyjścia można by upatrywać w tym, że akt poznawczy jako taki jest nadzieją.
Świat wewnętrzny można tylko przeżywać, lecz nie można go opisywać. – Psychologia daje opis odbicia świata ziemskiego na płaszczyźnie niebios, a dokładniej: opis odbicia, które my, napełnieni sokami ziemi, jesteśmy w stanie pomyśleć, bo odbicia nie ma, to tylko my wszędzie postrzegamy ziemię, w którąkolwiek stronę się zwrócimy.
Nieszczęściem Don Kichota nie była jego wyobraźnia, tylko Sancho Pansa.
20 października. W łóżku. Są dwa grzechy główne popełniane przez ludzi, z których biorą się wszystkie inne: niecierpliwość i gnuśność. Niecierpliwość wywiodła ich z raju, gnuśność nie daje im tam wrócić. A może jest tylko jeden grzech główny: niecierpliwość. Niecierpliwość wywiodła ich z raju, niecierpliwość nie daje im tam wrócić.
Istnieje cel, ale drogi nie ma; to, co nazywamy drogą, jest zwlekaniem.
Zło ma świadomość dobra, a dobro świadomości zła – nie. 
Czy fakt istnienia religii jest dowodem niemożności bycia zawsze dobrym? Założyciel zrywa z dobrem, staje się ciałem. Czy czyni tak ze względu na innych? Czy dlatego, gdyż myśli, że jedynie z innymi może pozostać tym, kim był, bo musi zniszczyć świat, by go nie musieć kochać? 
Człowiek nie może żyć bez ciągłej ufności pokładanej w czymś niezniszczalnym w sobie, przy czym zarówno to, co niezniszczalne, jak i owa ufność mogą pozostawać dla niego ciągle w ukryciu. Jedną z możliwości wyrażenia tego pozostawania w ukryciu jest wiara w osobowego Boga.
Jedynym, co istnieje, jest świat duchowy; to zaś, co nazywamy światem zmysłowym, jest złem świata duchowego, a co nazywamy złem, jest tylko koniecznością chwili w wieczności naszego rozwoju. 
 Każdej chwili odpowiada także coś, co jest spoza czasu. Świat przyszły nie może następować po świecie doczesnym, albowiem jest wieczny, zatem jego zetknięcie się w czasie ze światem doczesnym jest niemożliwością.
Jeśli to, co w raju rzekomo zostało zniszczone, dawało się zniszczyć, to nie miało istotnego znaczenia; jeśli jednak było niezniszczalne, to żyjemy w fałszywej wierze.
Zostaliśmy wypędzeni z raju, ale raj nie został zniszczony. Wypędzenie z raju w pewnym sensie można uznawać za szczęście, bo gdybyśmy nie zostali wypędzeni z raju, raj musiałby zostać zniszczony. 
Kazantzakis Nikos, "Grek Zorba":
"Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością - kobietę?"
"Jak długo będą istniały granice, tak długo człowiek pozostanie zwierzęciem, dzikim zwierzęciem..."
"Wykonywana w połowie praca (...) wyrażane w połowie myśli, półgrzesznicy i półświęci doprowadzili ten świat do opłakanego stanu, w jakim się dziś znajduje. Idź prosto do celu, wal śmiało, nie bój się, a zwyciężysz! Bóg bardziej nienawidzi półdiabła niż arcydiabła!"  
Krúdy Guyla, "Laur dla Natalii":
"Tymczasem z wielkiego sita nieprzerwanie spada w dół z nieznanych otchłani: życie, przyszłość, kolejne lata, życie którego nie zobaczą już obecnie żyjący...
Przyjdą na świat ci, którzy nie będą pamiętać teraźniejszych nazw, ludzi, faktów i porządku świata. Ci, którzy będą mieli możność przeczytać w księdze życia o tym, co wydarzyło się potem, a więc wówczas, gdy my przerwiemy lekturę w najciekawszym miejscu - zawsze tak jest kiedy trzeba umierać - i nigdy się nie dowiemy, co się wydarzy w następnym odcinku.
W tym oświetlonym domu przedzierają się na świat małe duszyczki, które będą się weselić na naszej stypie, wiosną będą odwiedzać cmentarz i siadać na zielonej murawie, aby porozmawiać o sprawach, w których nie będziemy już mogli zabrać głosu. Do tej stacji przyjeżdza nowe pokolenie, które być może będziemy mogli oglądać w Peszcie w szarości zimy, chwytając się murów, zgarbieni i z wyschniętym sercem, jeśli los obdarzy nas długą, spokojną starością tak, jak ostatnich honwedów z czterdziestego ósmego roku... Zanim dorosną te małe czerwone ciałka i napełnią się duszą i uczuciami, drzewa na placu Bakatsa będą już ogromne."
de Laclos Choderlos, "Niebezpieczne związki":
"Oto ludzie! Wszyscy jednako zbrodniczy w zamysłach, niedołęstwu ich wykonania dają miano uczciwości."  
 di Lampedusa Giuseppe Tomasi, "Lampart":
„Dopóki jest śmierć, jest nadzieja.”
"Don Fabrizio leżał jeszcze na wznak, bez ruchu, i tylko zerknął w bok, by się upewnic, czy buteleczka z walerianą stoi na komodzie. Była tam i butelka, i oparta o jej korek srebrna łyżeczka; połyskiwały w seledynowym półmroku pokoju niczym budząca otuchę latarnia morska wzniesiona przeciwko histerycznym nawałnicom." 
"Jeżeli w nim, starym, łoskot uciekającego życia był tak potężny, to co za grzmot musiał targnąć tymi biednymi, młodymi ciałami, w których zbiorniki życia opróżniły się tak nagle!" 
"Kto wnioskowałby z zachowania Angeliki, że kocha ona Tancreda, byłby w błędzie; posiadała zbyt wiele dumy i ambicji, żeby zdobyć się na owo czasowe przekreślenie własnej osobowości, bez którego miłość nie istnieje." 
„…my, Sycylijczycy, przywykliśmy od dawien dawna do hegemonii władców, którzy byli innego niż my wyznania, nie rozumieli naszego języka; przywykliśmy dzielić włos na cztery części. Gdybyśmy przyjęli inną postawę, nie byłoby dla nas ratunku wobec bizantyjskich poborców berberyjskich emirów, wicekrólów hiszpańskich. To musiało wyryć swoje piętno i tacy już jesteśmy. (…)
Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy, nie wybaczamy nigdy, to po prostu to, że się w ogóle coś robi. Jesteśmy starzy, panie Chevalley, bardzo starzy. Co najmniej od dwudziestu pięciu wieków nosimy na barkach ciężar obcych nam cywilizacji. Wszystkie one pochodziły z zewnątrz, żadna nie była przez nas poczęta, żadnej nie daliśmy własnej nazwy; jesteśmy biali jak pan, jak królowa angielska, a jednak od dwóch tysięcy lat jesteśmy kolonią. Nie mówię tego po to, żeby się skarżyć, to nasza wina. Ale jesteśmy zmęczeni, wyczerpani." 
"Nigdzie prawda nie ma tak krótkiego żywota jak na Sycylii. Cokolwiek się wydarzy, już po pięciu minutach sedno prawdy zanika, zamaskowane, upiększone, przekształcone, znękane, unicestwione, fantazją lub interesem; wstyd, lęk, szlachetność, wrogość, oportunizm, litość, wszelkiego rodzaju namiętności, zarówno dobre, jak i złe, rzucają się na ten fakt i rozszarpują go w kawałki; w mgnieniu oka - fakt znika." 
„Tancredi, próbując połączyć galanterię z łakomstwem, za każdym aromatycznym kęsem, który podnosił do ust, usiłował wyobrazić sobie smak pocałunków Angeliki, swojej sąsiadki, ale szybko przyszedł do przekonania, że ten eksperyment jest w złym guście i zaniechał go, rezerwując sobie powrót do tych marzeń przy deserze. Książę, choć pochłonięty obserwacją Angeliki, która siedziała naprzeciw niego, zdążył jednak zauważyć, że krem do lodów nie był dostatecznie ubity, i postanowił powiedzieć to nazajutrz kucharzowi; inni jedli nie myśląc o niczym i nie wiedzieli, że potrawy smakują im tak dlatego, iż do domu wkradła się zmysłowa atmosfera.” 
"To, co się w nim teraz działo, nie było żadną nowością. Od lat odczuwał, że ten fluid witalny, ta zdolność istnienia, słowem: życie, uciekało z niego powoli, lecz nieustannie, jak ziarnka piasku, które leniwie, lecz bez chwili przerwy osypują się i wylatują jedno po drugim przez mikroskopijny otwór w klepsydrze. W momentach intensywnego działania lub wielkiego napięcia uwagi owo uczucie zanikania słabło, by na powrót twardo dać znać o sobie w chwili milczenia czy kontemplacji, podobnie jak słyszymy szum w uszach czy tykanie zegara, gdy wszystko wokół przycichnie; wtedy uświadamiamy sobie, że choć dźwięki te nie docierały do naszej świadomości, były słyszalne i wcześniej. 
"W ciągu ostatnich dwóch miesięcy don Fabrizio miał wiele kłopotów; zbiegały się zewsząd jak mrówki w ataku na zdechłą jaszczurkę. Niektóre z nich wynikały z sytuacji politycznej, inne spadły mu na kark z powodu cudzych namiętności; inne jeszcze (i te były najbardziej dotkliwe) kiełkowały z jego wnętrza, to znaczy z niedorzecznej reakji na sprawy polityczne i kaprysy bliźnich ("kaprysami" nazywał w chwilach rozdrażnienia to, co w chwilach spokoju określał jako "namiętności"); i robił codzienny przegląd tych kłopotów, wysyłał je na manewry, zbierał w pułki, ustawiał w szeregu na placu musztry swojego sumienia, w nadziei, że dostrzeże w tych operacjach jakiś sens, który jednak mógłby go pocieszyć; nie udawało mu się to jednak." 
"Wieczność miłości trwa kilka lat, nie pięćdziesiąt." 
di Lampedusa Giuseppe Tomasi, "Profesor i syrena":
"Późną jesienią 1938 roku przechodziłem ostry kryzys mizantropii. Mieszkałem wówczas w Turynie i razu pewnego, kiedy spałem, dziewczyna turyńska Nr l, szperając mi po kieszeniach w poszukiwaniu pięćdziesięciolirowych banknotów, odkryła tam również liścik dziewczyny Nr 2, który nawet pomimo błędów ortograficznych nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do charakteru łączących nas stosunków."
Mann Thomas, "Doktor Faustus":
„Być młodym, to znaczy być pierwotnym, pozostawać blisko źródeł życia, to znaczy móc strząsnąć więzy przeżytej cywilizacji, wstać i ważyć się na to, na co innym nie wystarcza życiowej odwagi, mianowicie na ponowne zanurzenie się w żywiole. Odwaga młodości jest duchem owego „giń i stań się”, wiedzą o śmierci i odrodzeniu.”

„Rozumnością można daleko zajść w Kościele, ale nie w religii.”

„Oddzielać Kościół od religii znaczy rezygnować z oddzielania religii od szaleństwa.”

„(…) od chwili zaniku bezpośredniej bytowej ufności, która niegdyś wypływała z faktu włączenia się w zastany całościowy porządek, chcę rzecz porządek o piętnie sakralnym, o określonej intencjonalności wobec prawd objawionych… że od chwili zaniku tej ufności i powstania nowoczesnego społeczeństwa nasz stosunek do ludzi i rzeczy stał się niesłychanie pośredni i skomplikowany i nie istnieje już nic prócz problematyczności i niepewności, tak że projekcja ku prawdzie grozi rezygnacją i rozpaczą. Powszechne jest wyglądanie zaczątków nowych, porządkujących sił wobec obecnego rozkładu (…).

„Podziw dla rzeczy wielkich, entuzjazm, a nawet uczucie oszołomienia, którym nas napawają, są niewątpliwie rozkoszą duchową, lecz możliwe są jedynie w rzeczowych ziemskich i ludzkich zależnościach. Wielkie są piramidy, wielki jest Montblanc i wnętrze Bazyliki Św. Piotra, jeśli w ogóle nie należy zachować tego atrybutu raczej dla świata moralności i rozumu, dla wzniosłości serca i myśli. Dane dotyczące natury wszechświata są jedynie otępiającym bombardowaniem naszej inteligencji za pomocą liczb, opatrzonych niczym kometa ogonem dwóch tuzinów zer i w dodatku udających, że mają jeszcze coś wspólnego z wymiernością i rozsądkiem. Nic nie ma w tych potwornościach takiego, co by ludziom mego pokroju mogło się spodobać jako dobro, piękno i wielkość, i nigdy nie zdołam pojąć nastroju niebiańskiej radości, w jaki dają się wprawić niektóre umysły z powodu tak zwanych „dzieł bożych”, o ile dotyczą one astrofizyki.”

„Obie siostry miały do mnie zaufanie, to znaczy: zdawały się przypisywać mi ten rodzaj wartości, który umożliwia i upoważnia do wartościowania innych, do czego zresztą, aby owo zaufanie było całkowite, potrzeba również pewnego rodzaju spojrzenia z boku, niezachwianej neutralności. Rola człowieka zaufanego jest zawsze i przyjemna, i bolesna zarazem, odgrywa się ją bowiem zawsze zakładające, że się samemu nie wchodzi w rachubę.”

„Sztuka jest sprawą ducha, duch zaś wcale a wcale nie powinien czuć się obowiązany do czegokolwiek wobec społeczeństwa, wobec wspólnoty, - wzbronione mu to jest nawet, w moim rozumieniu, w imię jego wolności i szlachectwa. Sztuka, która „idzie w lud”, która swoimi czyni potrzeby tłumu, prostaczków, wyrobników, marnieje, a narzucać jej to jako obowiązek, dopuszczać choćby z racji państwowych jedynie sztukę zrozumiałą dla prostaczków, oto, co jest najgorszym wyrobnictwem i zabójstwem ducha. Duch, jestem o tym przekonany, mimo najśmielszych, niezdyscyplinowanych, niedostępnych tłumowi wyskoków, poszukiwań i prób, może być pewien, że w jakiś wysoce pośredni sposób służy człowiekowi – na dłuższą metę zaś nawet ludziom.”

„Słowo stworzone jest dla wyrażania czci i chwały, danym mu jest zdumiewać się, podziwiać, błogosławić oraz wyrażać jakieś zjawisko przez uczucia, jakie w nas budzi, lecz nie jest zdolne przywołać go ani odtworzyć.”  
Mann Thomas, "Wybraniec":
"Życie ludzkie przebiega według utartych wzorów, ale jedynie w słowach stare jest i pospolite: samo w sobie bowiem stale jest młode i nowe, choć opowiadającemu nie pozostaje nic innego, niż ująć je w stare słowa." 
Nerval Gérard de, "Aurelia": 
"Marzenie - to życie wtóre. Bez drżenia nie przekraczałem nigdy tych drzwi z kości słoniowej czy rogu, które oddzielają nas od świata niewidzialnego. Pierwsze chwile snu są obrazem śmierci; myśl naszą obejmuje gnuśność mgławicowa i nie możemy oznaczyć ściśle momentu kiedy j a, w innym już kształcie, poczyna ciągnąć dalej dzieło istnienia. Jest to pieczara nieokreślona, która się z wolna rozświetla i skąd wykraczają z mroku i nocy blade, ciężkie nieruchome postaci, które pobyt mają w cieniów krainie. Potem obraz się ukształca, nowa jasność rozbłyska i każe grać tym zjawom dziwacznym; świat Duchów otwiera się przed nami." 
"Była jak bóg Lukrecjusza: bezsilny i zagubiony w swym ogromie."
"Kiedy dusza waha się w niepewności między życiem a rojeniem, między rozprzężeniem umysłu a powrotem chłodnej rozwagi, w myśli religijnej szukać trzeba pomocy; nigdy nie mogłem jej znaleźć w tej filozofii, która podaje nam tylko maksymy egoizmu lub co najwyżej wzajemności, czcze doświadczenie, gorzkie wątpliwości; walczy ona przeciw cierpieniom moralnym, niszcząc czułość; na podobieństwo chirurgii nie umie nic innego jak usunąć organ, który powoduje cierpienie. Lecz dla nas, urodzonych w dniach rewolucji i burz, kiedy wierzenia wszystkie padły złamane, wychowanych co najwyżej w poczuciu tego nieokreślonego prawa, które się zadowala kilku praktykami zewnętrznymi i którego obojętna zgodność na wszystko jest może bardziej występna niż bezbożność i herezja, trudna to rzecz, skoro poczujemy tego potrzebę odbudowywać budynek mistyczny, którego kształt całkowity przechowują niewinni i prości w sercach swoich! "Drzewo wiedzy nie jest drzewem życia!..." Jednakże, czy możemy odrzucać w duchu to, co tyle inteligentnych pokoleń dało nam jako coś dobrego czy opłakanego? Niewiedzy nauczyć się nie można."
"Każda religia posiada pewną ilość tajemnic, które stanowią środki jej rozrostu i obrony. Te siły mogą słabnąć, zmniejszać się i znikać, co prowadzi do opanowania jednych ras przez drugie, lecz żadna z nich nie może być ani zwycięska, ani pokonana inaczej jak przez Ducha."

Ortega y Gasset José, "Medytacje o „Don Kichocie”":
„...jakiego to nowego charakteru nabywa dana rzecz za sprawą miłości? Co takiego odczuwamy(...)? Oto przedmiot naszej miłości, póki co, wydaje nam się czymś niezbędnym. Niezbędnym! A zatem nie możemy się bez niego obejść, nie możemy pogodzić się z życiem, w którym my, owszem, istnielibyśmy, ale obiekt naszej miłości nie, czyli uznajemy go za cząstkę nas samych. Miłość prowadzi zatem do poszerzenia naszej indywidualności, która pochłania inne elementy, czyniąc je częścią nas samych."  
„…niemoralna okaże się każda moralność, która nie uwzględni pośród swoich powinności podstawowego obowiązku ciągłej gotowości do zmiany, naprawy i udoskonalenia ideału etycznego.”
„…ostatecznym celem filozofii jest dążenie do wyrażenia całej prawdy w jednym jedynym zdaniu.”
„Raz poznane prawdy zyskują znamię użyteczności, przestają być dla nas prawdami, by stać się użytecznymi przepisami. Prawda pozostaje czystą i nagłą iluminacją jedynie w chwili jej odkrycia. Stąd jej grecka nazwa aletheia oznaczała pierwotnie to samo, co późniejsze słowo apocalipsis, czyli odkrycie, ujawnienie, odsłonięcie, zdjęcie welonu bądź zasłony. Jeśli ktoś chciałby nam przekazać jakąś prawdę, niech nas ku niej nakieruje, abyśmy sami mogli ją odkryć.”  
„Śródziemnomorze oznacza proces żarliwego i ciągłego potwierdzania zmysłowości, pozoru, powierzchowności i ulotnych wrażeń, które rzeczy pozostawiają w naszym podrażnionym systemie nerwowym.”
Pamuk Orhan, „Pisarz naiwny i sentymentalny”: 
„Powieść to życie wtóre”, można by rzecz, parafrazując słowa francuskiego poety Gérarda de Nervala. Literatura, podobnie jak marzenia senne, ukazuje barwność i złożoność naszego życia; pełno w niej osób, twarzy i przedmiotów, które wydają się nam znajome. 
Fundamentem sztuki powieściowej jest umiejętność godzenia sprzeczności.
W przypadku powieści prawdziwą miarą wielkości jest umiejętność wywołania wrażenia, że życie wygląda właśnie tak, jak to w niej opisano.
Pielęgnowanie w sobie miłości do powieści i podtrzymywanie nawyku ich czytania świadczy o pragnieniu ucieczki od dwuwartościowej logiki kartezjańskiego świata, w której ciało i umysł, logika i wyobraźnia tworzą system wyraźnych opozycji. Wyjątkowość powieści polega na tym, że pozwalają one bez niepokoju zestawiać sprzeczne myśli i uwzględniać jednocześnie sprzeczne punkty widzenia.
Podobieństwa sprawiają, że dzięki literaturze potrafimy ogarnąć wyobraźnią całą ludzkość i myśleć o czymś takim, jak literatura światowa czy powieść światowa. Każdy pisarz przeżywa jednak inaczej i opisuje inaczej smak kawy, wschód słońca, pierwszą miłość. Różnice te dotyczą także bohaterów jego książek i to one stanowią podstawę autorskiego stylu i sygnatury.
W powieści wszystko – przedmioty, meble, pokoje, ulice, krajobrazy, drzewa, las, pogoda czy widok z okna – jawi się nam jako funkcja myśli i uczuć bohaterów; wszystko widziane jest od wewnątrz, a więc z perspektywy mieszkańców powieściowego świata.
Przedmioty materialne, które w utworach Balzaka informują o pozycji społecznej bohatera, u Flauberta pełnią bardziej subtelną funkcję: świadczą o indywidualnym guście i charakterze postaci. U Zoli mogą być wyrazem obiektywizmu autora. Zola jest typem pisarza, który stwierdza: „Skoro Anna zajęta jest czytaniem książki, to ja w tym czasie opiszę pokrótce przedział, w którym siedzi”. Te same materialne przedmioty (choć może w tym przypadku nie są to już „te same” przedmioty) u Prousta mogą stać się impulsem wywołującym wspomnienia, u Sartre’a – przyczyną egzystencjalnych mdłości, a u Robbe-Grilleta – tajemniczymi lub komicznymi bytami niezależnymi od człowieka. U Pereca przedmioty są smętnymi towarami, których poetycki wymiar można dostrzec, tylko łącząc je z marką producenta, porządkując w serie i tworząc ich zestawienia. Wszystkie te perspektywy mają swoje kontekstowe uzasadnienie. Najważniejsze jest jednak to, że przedmioty te stanowią zasadniczą część niezliczonych odrębnych momentów składających się na powieść, a jednocześnie funkcjonują jako ich symboliczny wyraz.
Pessoa Fernando, "Księga niepokoju":
"Jestem studnią gestów, z których nawet w moim wnętrzu nie wszystkie się zarysowały, słów, do których nawet nie zamierzałem składać ust, snów, które zapomniałem prześnić do końca. Jestem ruinami budynków, które nigdy nie były niczym więcej niż ruinami; nieukończoną budowlą, którą ktoś porzucił w połowie, bo miał dosyć zastanawiania się na tym, co buduje.
Nie zapominajmy nienawidzić tych, którzy się cieszą, dlatego że się cieszą, i pogardzać wesołymi, ponieważ my nie umiemy się weselić… Ta fałszywa pogarda, ta słaba nienawiść to tylko cokół, nieociosany i zabrudzony ziemią, na którym wznosi się wyniosły i wyjątkowy posąg naszego Znudzenia, mroczna postać, której twarz niezgłębiony uśmiech zdobi mglistą aurą tajemnicy."

"Błogosławieni ci, którzy nikomu nie powierzają swojego życia."
Robb Peter, "Sycylijski mrok":
"Nim pojawiły się narkotyki i zabójstwa, Neapol wydawał się w pewnym sensie miastem zaczarowanym. Że też takie jazgot, pasja i radość życia były możliwe w centrum współczesnego świata! Dławiące ulice korki i wszechobecne telewizory były niemal nieważne. Zwariowana, ciążąca ku centrum energia miasta była jednocześnie z tego i nie z tego świata. Wykluczający obcych neapolitański dialekt bronił mieszkańców przed Włochami oraz światem i dawał im poczucie pokrewieństwa, silniejszego niż klasowe podziały. Gnuśność w kwestiach praktycznych, powszechne zaabsorbowanie drobiazgami, znikome zasoby gotówki, niuanse przygotowania jakiegoś dania z makaronu, szczegóły towarzyskiej etykiety – wszystko to naznaczało jego dryfującą samotnie i skupioną na sobie społeczność. Mimo to wielkie zasoby energii pożytkowane na sprawy całkowicie ulotne nadawały neapolitańskiemu życiu polot i intensywność, których nie spodziewam się już tam ujrzeć. Neapol był teatrem, a neapolitańczycy nieśli przybyszowi pociechę, jaką mogą dać ludzie, którzy widzieli już wszystko. Nauczyli się żyć nie jako ci, którzy tworzą historię, lecz jako będący jej świadkiem chór. Dzieje Neapolu, podobnie jak dzieje Sycylii, to dwa i pół tysiąca lat obcego panowania. Łagodny, wilgotny i duszny klimat sprzyjał wywołaniu stanu przypominającego sen, w którym głównym zmartwieniem były jedzenie, seks i doczekanie jutra.”
Steiner George, "Nauki Mistrzów":
„Co uprawnia jedną osobę do uczenia drugiej osoby, gdzie leżą źródła owego autorytetu i owej przewagi? A z drugiej strony, jakie są zasadnicze rodzaje odpowiedzi ze strony nauczanych? Pytanie to trapiło św. Augustyna, a stało się drażliwe w libertariańskiej atmosferze naszych czasów.
Upraszczając, można sobie wyobrazić trzy podstawowe scenariusze czy struktury relacji. Mistrzowie niszczą swoich uczniów i psychicznie, i – co rzadsze – fizycznie. Łamią ich ducha, zawodzą nadzieje, wykorzystują ich zależność i indywidualność. Dziedzina ducha ma swoich wampirów. Z odwrotną sytuacją będziemy mieć do czynienia wtedy, gdy uczniowie, czeladnicy, podopieczni obalają mistrzów, zdradzają i rujnują. I ten dramat może mieć wymiar duchowy i fizyczny. Nowo obrany Rektor, triumfujący Wagner z pogardą odżegna się od umierającego Fausta, swego dawnego magistra. Trzecia kategoria to wymiana, eros wzajemnego zaufania i – czemu nie – miłości („kochający uczeń” podczas Ostatniej Wieczerzy). Dzięki wzajemnemu oddziaływaniu, osmozie, Mistrz czerpie od ucznia – kiedy go naucza. Intensywność tego dialogu rodzi przyjaźń w najgłębszym sensie. Może tu chodzić o głębię wejrzenia miłości i jej nierozumność. Wspomnijmy Alkibiadesa i Sokratesa, Heloizę i Abelarda, Arendt i Heideggera. Bywają uczniowie, którzy czują, że nie potrafią przeżyć swoich mistrzów.”

«Dobry nauczyciel, ale mało publikacji», tak brzmi dowcip wyjaśniający, dlaczego Jezus z Nazaretu nie znalazłby zatrudnienia na Harvardzie, ale jego przesłanką jest znamienny fakt: ani Sokrates, ani Jezus nie spisywali swych nauk ani nie kazali ich spisywać. U Platona tylko dwa razy Mistrz sięga po tekst, w żadnym z nich nie jest jego autorem. Charakterystyczny wyjątek przynosi Ewangelia według św. Jana. Faryzeusze pytają Jezusa, jak postąpić z kobietą schwytaną na cudzołóstwie. «A Jezus pochyliwszy się, pisał coś palcem na ziemi». Powtórzy to, udzieliwszy pamiętnej odpowiedzi: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. » Nie wiemy, co pisał i w jakim języku.”

„Jaspers, Sartre, Levinas, Habermas i Derrika, egzystencjalizm, fenomenologia (np. Merleau-Ponty czy Granel), poststrukturaliz i dekonstrukcjonizm – wszystko to można czytać jako przypisy (skądinąd mające samodzielną wartość) do spotkania Husserla z Heideggerem."
Tischner Józef, "Etyka solidarności":
„Gdy praca staje się pracą bez sensu, jedynym sensownym zachowaniem jest strajk.”
„Idąc po cieniach, dochodzimy do światła. Każdy cień odsyła poza siebie, ale światło już dalej nie odsyła.”

„Głównym zadaniem etyki jest towarzyszyć człowiekowi na drodze jego życia i pokazywać możliwie jednoznacznie, wśród jakich wartości biegnie jego los. Gdy człowiek zobaczy, jaki świat wartości go otacza, sam potrafi sformułować nakaz i zakaz, sam potrafi sobie poradzić, a gdy zajdzie potrzeba, potrafi również siebie ocenić.”

„Sumienie to zmysł czytania drogowskazów. Tylko ono wie, na który drogowskaz należy zwrócić uwagę tu i teraz.”

„W pierwszym słowie dialogu kryje się wyznanie: „z pewnością masz trochę racji”. Z tym idzie w parze drugie, nie mniej ważne: „z pewnością ja nie całkiem mam rację”. Wyznaniami tymi obydwie strony wznoszą się jakby ponad siebie, dążąc ku wspólnocie jednego i tego samego punktu widzenia na sprawy i rzeczy. Podejmując dialog, jestem tym samym gotów osobistą prawdę drugiego uczynić częścią mojej prawdy o nim, a prawdę o sobie uczynić częścią jego prawdy. Dialog to budowanie wzajemności.”

„Gramatyką stosunków międzyludzkich jest etyka. A jej zasadą – godność człowieka.”

„Losem nauki jest prawda i losem nauki jest dialog. Nauka narodziła się wtedy, gdy człowiek postanowił przed wszelkim zachwytem nad światem i działaniem w świecie zapytać, czym naprawdę jest to, co jest i być może. Odpowiedzi na to pytanie nie można osiągnąć w samotności; ktokolwiek coś poznaje, zawsze poznaje z innymi i zawsze jakoś dzieli się z innymi owocami swych poznań. Prawda i poznawanie prawdy sprawiają, że ludzie wchodzą w szczególne relacje z sobą.”
Twardoch Szczepan, "Gerd":
"Siatka bruzd na skórze jak zapis historii życia. Cień sadzy wtarty w sekretny alfabet linii papilarnych, jak tusz wypełniający matrycę linorytu." 
Twardoch Szczepan, "Ona płynie w moich żyłach":
"Będąc gotowym na śmierć, byłem jednocześnie gotów do życia, ale nie trzymałem się kurczowo myśli o życiu, nie czułem przymusu do życia, tak jak nie czułem się przymuszony do śmierci."
"...kiedy się tańczyło z dziewczyną, której ciało mówi spod sukienki, i kiedy spało się z zakochaną kobietą, kiedy trzymało się dziecko własne na rękach po raz pierwszy, kiedy się już szło dwie doby w sztormie przez Morze Północne, kiedy zdobyło się górę tak wysoką, jak ambicja wspinacza, kiedy zwyciężyło się w bójce i świętowało to zwycięstwo razem z podnieconymi adrenaliną przyjaciółmi, kiedy ma się już to, albo cokolwiek innego, za sobą, to wtedy wie się już, że tak naprawdę niczego nie można przeżyć, że to wszystko złudzenie, że dzień spędzony na gapieniu się w okno wart jest tyle samo, co dzień, w którym pokonuje się wroga i zdobywa kobietę. W chwili śmierci wszystko się zeruje, znika." 
Twardoch Szczepan, "Tak jest dobrze":
"Ojciec zabrał mu z domu całą broń. Był kiedyś myśliwym i wiedział, jak czasem strzelba patrzy na mężczyznę, jak obiecująco zerka czarne oko lufy, jak prosi o to, by miłośnie objąć je ustami i przez podniebienie wysłać tłustą grudę ołowiu pod kopułę czaszki, tam, gdzie mieszka wszystko to, z czym już nie chcemy żyć i dumnie dołączyć do tego wspaniałego grona martwych, białych mężczyzn, którzy odstrzelili sobie łby, bo uznali, że tak jest godnie i przyzwoicie. Oprzeć zmęczone czoło o dwoje czarnych oczu dubeltówki jak Hemingway, i na ściany i sufit hallu rozrzucić mózg, w którym nie było już żadnej książki ani żadnego opowiadania. Z pistoletu w skroń, jak Márai. Albo strzelba dwudziestka i podbródek, jak Cobain. Albo Walery Sławek i stary, wierny brauning, z którego strzelał kiedyś w Bezdanach."
Twardoch Szczepan, "Wieczny Grunwald":
"A potem było wieczne nic i trwało tyle, co mgnienie oka, a potem przebudziłem się i nie ma większego bólu w świecie niż takie przebudzenie."
"I przestałem nawet płakać, bo czułem się tak, jakby ktoś mi tego płaczu zabronił."
"I świat zaczął ciemnieć na skraju, i przesuwała się ta pusta ciemność do środka, do samego centrum świata, które leżało w moim sercu i w mojej głowie i ja witałem tę czerń z radością."  
"W mrzeniu przezwiecznym tęskniłem do końca, a zły wszechbożek tego końca nie mógł i nie chciał mi dać, i cierpienie przezwieczne jest mi dane, i miriady śmierci, miriady nienawiści, miriady bólu. Mam miriady lat."